352x500 (2)

Ciężko mi znaleźć słowa…

Miłość nie jest atrybutem jedynie młodości. Do miłości dojrzewa się czasami całe życie. To udowadnia nam Marquez.
Ludzie w tej książce nie są wyidealizowani. Mają swoje wady i słabości, podejmują pochopne i czasami dziwne, dla osób postronnych, decyzje. Ale ludzie także uczą się całe życie, dorastają, zmieniają priorytety. Każde wydarzenie uczy nas czegoś nowego, czegoś co zaprocentuje w przyszłości. Tak było również z Ferminą Dazą i Florentino Ariza. Musieli przeżyć to wszystko co przeżyli, żeby mieć szansę na miłość, która w młodych latach nie miała szans. Musieli przeżyć siedemdziesiąt lat osobno, żeby u zmierzchu życia odnaleźć spokój ducha.

Książka napisana pięknym językiem. Zachwyciło mnie jak autor zgrabnie przechodzi z jednego wątku do drugiego. Książka nie tylko o miłości, ale także o ludziach, ich słabościach i dojrzewaniu. Ujęło mnie w niej najbardziej to w jaki sposób została przedstawiona starość, po raz pierwszy spotkałam się z czymś takim. Ujmująca, chociaż autor czasami bardzo daleko odskakuje od tematu. Gorąco polecam!

Psst! Zapraszam na moje konto na Lubimyczytac.pl, gdzie znajdziecie m.in. recenzję „Miłość w czasach zarazy” i aktualny spis książek, które czytam.