352x500 (1)

„Anna Karenina” – pozycja obowiązkowa! Chociaż czasami rozważania jednego z głównych bohaterów – Lewina, mnie nudziły i musiałam mocno się skupić, żeby nie odpływać myślami, to uważam, że książka jest bardzo dobra przez swój uniwersalizm, przez dotykanie problemu do żywego.

Wszyscy dążą do szczęścia, każdy na swój sposób. Jedni rzucają się śmiało na głęboką wodę i toną, bo nie potrafią sobie poradzić z konsekwencjami szczęścia przeciw wszystkiemu i wszystkim, jak Anna. Inni muszą czekać na swoja kolej w kolejce do szczęścia, ale gdy już się doczekają, ich szczęście ma solidne podstawy, jak w przypadku Lewina i Kitty. Dążenie Anny do szczęścia, sprawiło, że stała się kobietą nieszczęśliwą. Tak… sprzeciwiam się komentarzom, że była podła i głupia, bo chociaż czasami jej zachowanie na to wskazywało, to miało ono jedną tylko podstawę – Anna nie potrafiła sobie poradzić z rzeczywistością i z otoczeniem, które było jej tak wrogie. Chociaż przeżyła prawdziwą miłość, która dała jej niesamowicie wiele szczęścia, to była to dla niej ślepa uliczka. I tu nasuwa się pytanie… czemu kobieta nie ma prawa do szczęścia?

Urzekło mnie, jak Lew Tołstoj, potrafił oddać prawdę o życiu, pokazać jak piękne i szczęśliwe związki na początku stopniowo ulegają degradacji (Dolly), jak ludzie boją się swoich prawdziwych uczuć (Wareńka i Koznyszew), jak trudno być szczęśliwym.

Psst! Zapraszam na moje konto na Lubimyczytac.pl, gdzie znajdziecie m.in. recenzję „Anny Kareniny” i aktualny spis książek, które czytam.