zl1

Rewelacja! do tej pory zdecydowany numer 1 na mojej liście

Książka porwała mnie już od pierwszych stron. Od razu widać, że będzie niekonwencjonalnie, bo czy można wpisać w ramy uwagę ze strony narratora-śmierci: „wszyscy umrzecie”? Największym atutem według mnie jest jej autentyczność, ocieranie się o rzeczywistość hitlerowskich Niemiec. Tutaj nie ma miejsca na tuszowanie faktów i omijanie problemów, tutaj mamy do czynienia z bezlitosną koleją życia, która prowadzi czasami do śmierci i osamotnienia.

„Złodziejka książek” ma według mnie najważniejszą cechę dobrej książki, a mianowicie można z niej coś wynieść na życie, pobudza do refleksji. Ja dzięki niej żywię już mniej urazy do wszystkich Niemców z czasów drugiej wojny światowej. Zusak autentycznie otworzył mi oczy, teraz zastanawiam się jak mogłam zapomnieć, że w narodzie są ludzie o różnych charakterach i poglądach i nie należy patrzeć na nich jako na masę. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że było tam więcej takich rodzin jak Hubermannowie, którzy nie zgadzali się z polityką Hitlera i decydowali się nawet na tak ryzykowny krok, jak ukrywanie Żydów.

Zakończenie książki sprawia, że łzy stają w oczach. Powodem tego nie jest przede wszystkim to, że główna bohaterka Liesel zostaje na świecie zupełnie sama, ale to, że takie historie zdarzały się naprawdę , że wojna rzeczywiście niszczyła i pozbawiała życia ludzi niewinnych. Dla mnie jest to przerażające i niewyobrażalne.

Wielkie, wielkie brawa dla Markusa Zusaka!

Na początku roku w kinach pojawiła się adaptacja tej powieści. Cóż, film jest dobry, ale nie można go nawet porównywać z książką. Polecam najpierw przeczytać, później oglądać, a już absolutnie nie ruszać trailera przed przeczytaniem książki, bo zniszczy nam wyobraźnię. Ja miałam to szczęście, że z książką spotkałam się na długo przed pojawieniem się filmu. Życzę Wam takich samych wzruszeń i uśmiechów jakich sama doświadczyłam.