Uwaga, uwaga! Przed Państwem jeden z najpiękniejszych wpisów na tym blogu. Po nadmorskich i fiordowych widokach Czarnogóry, przenosimy się w głąb kraju. Przed nami najpopularniejsze góry Czarnogóry – Durmitor. A wraz z Durmitorem wspaniała trasa samochodowa P14, czarnogórskie Morskie Oko, czyli Crne jezero oraz niesamowite cmentarzysko, czyli stećci. Przed nami tak ogromna liczba zdjęć, że nie starczyło tu miejsca na inne atrakcje regionu, ale nic straconego, pojawią się w kolejnym wpisie.

Durmitor i trasa P14

Na pierwszy rzut coś unikalnego, niespotykanego w Polsce. Wyobraźcie sobie, że jedziecie w Tatry, nie wysiadacie z samochodu i wjeżdżacie w Dolinę Gąsienicową, gdzieś po drodze widzicie Kasprowy Wierch, chaty pasterzy, pasące się owce. W Polsce nierealne, czego wcale nie uważam za wadę, w Czarnogórze to doświadczenie na wyciągnięcie ręki na trasie P14.

Już po wjeździe w góry na trasę P14 dostajemy w twarz tak niesamowitymi krajobrazami, że chociaż niby wiedzieliśmy, że będzie to wspaniała wyprawa, to jesteśmy pod tak ogromnym wrażeniem, że brakuje nam słów. Wjeżdżamy od strony Żabljaka i powoli suniemy zatrzymując się co jakiś czas, żeby zrobić zdjęcia i nacieszyć się widokami. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych punktów na trasie jest przełęcz Sedlo, z której rozpoczyna się szlak na Bobotov Kuk – najwyższy szczyt Durmitoru. Jednak znacznie ciekawsze widokowo miejsce znajduje się kilkaset metrów dalej, gdzie z oddali możemy podziwiać Sedlo z charakterystycznym wzniesieniem o dwóch wierzchołkach.

Planując wyjazd braliśmy bardzo poważnie pod uwagę chodzenie po górach. Mieliśmy ze sobą nawet buty trekkingowe. Na miejscu okazało się jednak, że podróż trasą P14 pochłonęła nas tak bardzo, że nie starczyło czasu, aby wspiąć się na planowany szczyt Prutas pokryty charakterystycznymi pionowymi pasami lub bardziej znany Bobotov Kuk. Na oba szczyty można rozpocząć wchodzenie bezpośrednio z trasy P14. Na Bobotov Kuk z przełęczy Sedlo – 2 godziny 30 minut, na Prutas z Todorov Do – 1 godzina i 30 minut. Trochę mi szkoda, że się nie udało. Fajnie byłoby spojrzeć na tę cudowną dolinę z góry i mieć na swoim koncie takie doświadczenie. Jednak wszystkiego zrobić się nie da i my zdecydowaliśmy, że tego dnia odwiedzimy jeszcze w zamian kanion rzeki Pivy i na spokojnie spędzimy czas w dolinie.

Trasa przez góry to około 20 km, ale biorąc pod uwagę jak bardzo kręta i wąska jest droga, ile oferuje postojów i ile zwierząt trzeba na niej przepuścić, jej przejazd na pewno przeciągnie się do dwóch – trzech godzin. A skoro już poruszyłam temat zwierząt – całkiem ich tu dużo. Z dala widać pasące się w wielu miejscach stada owiec. Jak będziecie mieć szczęście, my je mieliśmy, to traficie na przechodzące z pastwiska stado. Jak będziecie mieć trochę pecha, jego też mieliśmy, to do Waszego wynajętego auta przyjdzie byk z trudnymi do zdefiniowania zamiarami, a Wy będziecie mogli tylko patrzeć na to z zamierającym sercem. Na szczęście poprzestał na przejrzeniu się w szybie samochodu. Uff!

Czarnogórskie Morskie Oko, czyli Crno jezero

To teraz szybka gra w skojarzenia. Stolica polskich gór? Wiadomo – Zakopane. Najbardziej znane polskie górskie jezioro? Oczywiście Morskie Oko. I jakby zapytać o to samo Czarnogórca, tylko oczywiście o czarnogórskie ikony, pewnie również nie miałby chwili zawahania i odpowiedziałaby Żabljak i Crno jezero. Żabljak to taka baza wypadowa w Durmitorze. Wiele więcej nie oferuje, a przynajmniej my nie dostrzegliśmy większych atutów. To już Zakopane ma przynajmniej Krupówki i charakterystyczną zabudowę. I jest o całe mile morskie ładniejsze, a sami wiecie, że w wielu miejscach urodą nie grzeszy.

Z Żabljaka mamy już jednak prostą drogę do Crno jezero, czyli po prostu Czarnego Jeziora. Przerażonych porównaniem go do Morskiego Oka, tych, którzy mają w pamięci 9-kilometrowy spacer stale w górę, uspokajam – tu dostaniecie się szybko, łatwo i przyjemnie. Z parkingu czeka Was niecałe 10 minut spaceru po płaskiej leśnej drodze. I jesteście na miejscu! Nieźle, co? Dla tych, którym mało atutów – w jeziorze można pływać. To dopiero gratka legalnie wykąpać się w symbolu najpopularniejszych gór w kraju. No cóż, jednak co przychodzi łatwo, nie jest też aż tak wielkim smaczkiem, jak to, co wymaga od nas więcej wysiłku. Crno jezero jest bez wątpienia przepiękne, ale do Morskiego Oka, naszym zdaniem, mu bardzo daleko.

Po małym niedosycie krótką trasą do Jeziora Czarnego, postanawiamy zapuścić się nieco dalej, mając nadzieję, że odkryjemy ukrytą wśród gór perełkę. Opuszczamy jezioro i kierujemy się w prawo w stronę dwóch charakterystycznych gór – Meded, nad którą bezpośrednio leży Crno jezero i drugiej, która z daleka przyniosła mi na myśl El Capitan z Yosemite, z chyba najbardziej znaną drogą wspinaczkową na świecie – The Nose (chociaż Maciek widzi El Capitan raczej na drugim zdjęciu w poście). El Capitan nigdy nie widziałam na własne oczy, więc domyślam się, że wspomnianej durmitorskiej górze jest do niej tak daleko jak Pałacowi Kultury i Nauki do Burj Khalifa, ale ja chyba już nigdy nie przestanę o niej tak myśleć.

Na cel naszej podróży obraliśmy Zminje jezero… i nie polecamy. Było naprawdę mało atrakcyjne, a najciekawszym elementem wycieczki była krowa z przywiązanym do szyi dzwonkiem, robiąca dużo hałasu już z daleka. No cóż… nie zawsze wszystko musi być strzałem w 10. Przynajmniej zaspokoiliśmy swój zew eksploratorów.

Niesamowite cmentarzysko – stećci

Teraz czas na nutkę tajemnicy na czarnogórskich preriach. Na przedpolu wypiętrzonych gór Durmitor, gdzieś w wśród żółtych pól, porozrzucane są kamienne nagrobki – stećci. Można natrafić na pojedyncze groby lub ich całe skupiska. Są one charakterystyczne dla całych Bałkanów, a tu znajdziecie je w pobliżu miejscowości Novakovići i dalej na drodze TT-4 w stronę kanionu rzeki Tary. Oprócz tajemniczych grobów dostaniecie świetny widok na całe pasmo Durmitoru, które stąd przypomina trochę pasmo Giewontu. Coś za dużo tych skojarzeń w tym poście. Czas kończyć. Widzimy się ponownie w kanionach rzek Tary i Pivy.