Czy ktoś ma ochotę na romantyczny wyjazd tylko we dwoje? Jeśli tak, to zapraszamy nad Lago di Como! Najgłębsze i jedno z największych włoskich jezior. Piękne, położone w Alpach Bergamskich zachęca do odwiedzin niesamowitymi widokami, pięknymi kolorowymi willami i spokojem.
Kiedy tu zawitacie, nie zdziwicie się, że na dom tutaj zdecydował się m.in. George Clooney, Daniel Craig czy też Madonna. Lago di Como stało się również tłem kilku filmów m.in. Jamesa Bonda czy też Gwiezdnych Wojen.
My przejechaliśmy tutaj niestety tylko na jeden dzień, ale mam ogromną nadzieję, że kiedyś jeszcze tu wrócimy. Za cel naszej podróży obraliśmy miasteczko Varenna. Jezioro ma kształt litery Y, a Varenna jest położona z widokiem na miejsce łączenia się obu ramion w jedno. Como odwiedziliśmy przy okazji wizyty w Bergamo, skąd łatwo można tu dojechać pociągiem z przesiadką w Lecco.
Lecco położone jest na początku jednego z ramion jeziora. Nie jest to obowiązkowy przystanek w podróży, a wręcz warto pominąć to miasteczko, aby spędzić więcej czasu np. w Varennie. Jasne, fajnie zobaczyć jezioro z innej perspektywy, ale w dalszej podróży znajdziemy więcej zapierających dech w piersiach widoków. My nie wspominamy Lecco z rozrzewnieniem, bo oprócz tego, że poza samym jeziorem nic nas tutaj nie urzekło, to w dodatku odwiedziliśmy w tym miejscu McDonald’s, który stał się naszym najgorszym doświadczeniem kulinarnym od bardzo dawna. Nie musicie więc zawracać sobie głowy Lecco, jedźcie prosto do Varenny.
Varenna – miłość od pierwszego wejrzenia
Ooo Varenna to zupełnie co innego. Więcej spokoju, mniej samochodów, zaciszne wąskie uliczki, palmy no i ono – Lago di Como! Przepięknie położone, otoczone górami i wzgórzami pokrytymi cudownymi, różnokolorowymi willami. Do tego wszystkiego mieliśmy szczęście trafić na piękną pogodę z błękitnym niebem i niesamowitym światłem, które wszystko malowało w przeróżnych odcinkach niebieskiego.
Czuliśmy się jak w fotograficznym raju. Niczym rasowi japońscy turyści, co chwilę robiliśmy zdjęcia, bo co chwila stwierdzaliśmy, że to miejsce jest jeszcze ładniejsze niż poprzednie. Efektem jest cała masa zdjęć do przebrania. Sama ich liczba przerażała mnie na tyle, że przejrzenie ich odkładałam niemal w nieskończoność.
Z Varenny chcieliśmy popłynać promem do Bellagio, ale… Nie starczyło nam czasu. Kiedy przejechaliśmy do Varenny, Maciek stwierdził, że może pod koniec dnia zacząć się lekko nudzić. Jego przewidywania nie sprawdziły się w 100%. Po całym dniu chodzenia, robienia zdjęć, timelapsa i nie dotarcia do Bellagio, musieliśmy biec na pociąg do Bergamo. Como i Varenna nas pochłonęły. Nie ma tu zatrważającej liczby atrakcji, a sama Varenna jest niezbyt dużym miasteczkiem, a mimo to nawet nie wiemy kiedy nam minął dzień.
Villa Monastero – trafiliśmy do raju
Oprócz spacerów po Varennie, której nawet nie daliśmy rady obejść całej, usiedliśmy na kawę z widokiem na jezioro i całkiem przypadkiem trafiliśmy do raju. Rajem nazywaliśmy ogród botaniczny przy willi Monastero. Czytaliśmy, że sama willa jest lokalną atrakcją, ale nawet nie mieliśmy zamiaru jej zwiedzać. Idąc w kierunku zamku położonego na jednym z otaczających wzgórz, weszliśmy do środka zaciekawieni kolejnym urokliwym obiektem zdjęcia. Po chwili zaczął z nami rozmawiać pan sprzedający bilety, powiedział, że willa jest dziś zamknięta, ale dostępny jest ogród i mrugając do nas okiem, że na pewno jesteśmy studentami, zainkasował od nas po 2€ i wskazał wejście.
Na początku ogród wyglądał niepozornie, ale już po przejściu 100 metrów stwierdziliśmy, że to najlepiej wydane 4€ podczas tej podróży. Co chwilę pokazywaliśmy sobie urokliwe miejsca, romantycznie położone ławeczki, fantazyjne i fotogeniczne elementy ogrodu. Ogród ciągnie się wzdłuż wybrzeża i zajmuje jego całkiem pokaźną część. Warto dojść do końca, bo tam czeka na Was wisienka na torcie, prowokator do robienia zdjęć, malowniczy mały wykusz.
Z góry świat wygląda piękniej
Po napawaniu się pięknem ogrodu botanicznego przy willi Monastero ruszyliśmy w dalszą podróż do zamku. Od podnóża wzgórza na sam szczyt droga zajmuje około 20 minut porządnego marszu… można się zmęczyć! Za 4€, które płacimy za wstęp, możemy spojrzeć na jezioro z innej perspektywy i obejrzeć pozostałości Castello di Vezio razem z upiornymi zjawami (!). Pod zamkiem rozciąga się piękny gaj oliwkowy, i co więcej można tu znaleźć także las bambusowy!
Koniec tego wspaniałego dnia uczciliśmy timelapsem – efekty oceńcie sami! I zaplanujcie sobie weekend nad Lago di Como, najlepiej we dwójkę. O bardziej romantyczne miejsce naprawdę będzie ciężko!