Czarnogóra flaga Kotor

Cześć! Melduję się z najfajniejszą podróżą w naszym życiu. I to nie tylko ze względu na to, że to była nasza podróż poślubna. Była to też nasza pierwsza zagraniczna podróż, w której przemieszczaliśmy się tylko samochodem (oczywiście pomijając kilometry zrobione na pieszo). Pomysł na Czarnogórę pojawił się już dawno. Przez chwilę walczył z Albanią, ale po obejrzeniu cudnych obrazków z Zatoki Kotorskiej, Czarnogóra znokautowała swojego sąsiada (ale spokojnie, do Albanii też kiedyś zawitamy). 

Ten wpis ma być tylko wprowadzeniem do serii tekstów o tej niesamowitej wycieczce. Zobaczyliśmy tak wiele pięknych miejsc, że grzechem byłoby ograniczać się do jednego wpisu. Z resztą, u mnie nawet wpis o wyjeździe na Mazury nie jest krótki, więc nie będę się oszukiwać, że tego typu podróż mogłabym ująć w jednym czy w dwóch tekstach.

Na sam start łapcie film, który będzie zajawką, a dalej garść podsumowań i mapa z całej podróży.

Trochę statystyk

To może na początek garść statystyk i informacji wstępnych.

Nasza podróż trwała 10 pełnych dni.

W czasie tych 10 dni nocowaliśmy w trzech różnych miejscach, odwiedziliśmy 9 miasteczek i niezliczoną liczbę przepięknych punktów widokowych – tych oczywistych, i tych bardziej ukrytych. Złapaliśmy jedną burzę, przepuściliśmy na drodze dwa stada owiec, jedno stado krów i dwa osły. Spotkaliśmy jednego rozjechanego węża i jednego żółwia, ale drugiego uratowaliśmy przed niechybnie podobnym losem. Zjedliśmy kilka dobrych obiadów i jedno fatalne śniadanie. Przeszliśmy kilkadziesiąt kilometrów, samochodem zrobiliśmy jeden mini offroad i przywieźliśmy z podróży 800 zdjęć. Czy było warto? Powtórzyłabym to choćby zaraz! 

W sumie przejechaliśmy samochodem ponad 1 500 km.

Wypożyczonym Fordem Fiestą zrobiliśmy setki kilometrów na stromych, wąskich drogach, wijących się nad przepaściami. I nasz samochód pięknie dał sobie radę! Do tego oczywiście kilometry na pieszo zrobione po miastach i w górach.

Mieliśmy tylko plan ramowy na tą podróż, planowaliśmy z dnia na dzień i wyszło super!

Do planu ramowego zaliczały się noclegi i ogólny plan na to, co chcemy zobaczyć i przy okazji jakiego noclegu powinno nam się to udać. Dzięki temu przypadkiem trafiliśmy do pięknego Cavtatu i już pierwszego dnia, od razu po opuszczeniu samolotu, przeżyliśmy przejazd jedną z najpiękniejszych dróg widokowych w Czarnogórze.

Pierwszy raz, ze wszystkich naszych wyjazdów zagranicznych, poszliśmy na plażę odpocząć.

To może wydawać się śmieszne, ale my po prostu nie potrafimy odpoczywać w bezruchu. Po intensywnych przygotowaniach do wesela marzyliśmy o odpoczynku w tej formie, o czym pisałam już w tekście o Mazurach. W Czarnogórze z odsieczą przyszła nam maska do snorkelowania. To był nasz pierwszy raz i bardzo nam się spodobało! Aczkolwiek wytrzymaliśmy maksymalnie dwie godziny na plaży i już mieliśmy dosyć.

Nad Zatoką Kotorską byliśmy w jedzeniowym raju.

Owoce morza zwaliły nas z nóg. I po raz pierwszy jedliśmy ostrygi!

Wszystkie nasze noclegi okazały się strzałem w 10.

Nocowaliśmy nad Zatoką Kotorską w Dobrocie, a do dyspozycji mieliśmy wielki taras z widokiem. Link tutaj. 

W Dubrowniku znowu trafiliśmy na nocleg z przepięknym widokiem na morze. Troszkę oddalony od starego miasta, ale to nie było dla nas dużym problemem. Link tutaj.

W Durmitorze mieszkaliśmy w małych dwuosobowych domkach. Wariant dla osób, które lubią trochę kempingowe tematy. Link tutaj. 

A tutaj nasz ostatni nocleg nad Jeziorem Szkoderskim. Wylatywaliśmy wcześnie rano, więc uznaliśmy, że jeden nocleg w samochodzie nas nie zabije: spójrzcie jakie mamy niewybredne gusta.

Plan podróży

To teraz krótki plan tego, czego możecie spodziewać się w kolejnych postach i podsumowanie tego, gdzie spędziliśmy te 10 dni. Poniżej mapa, która pozwoli zapoznać się Wam z geografią tego przepięknego kraju.