Karkonosze samotnia

Kto by pomyślał, że tak szybko znajdziemy się znowu w górach? Nowy Rok przywitaliśmy w Bieszczadach, a już miesiąc później byliśmy w Karkonoszach. Było krótko i intensywnie, ale cudownie. Niestety znowu pogoda nam nie dopisała i z widoków ponownie nic nie wyszło, ale co tam, było super!

To był szybki strzał, planowaliśmy wejść na Śnieżkę i przenocować w schronisku Dom Śląski, który położony jest na ostatniej prostej do szczytu. Zapakowaliśmy się więc w plecaki, wzięliśmy karimaty i śpiwory, bo nie mieliśmy miejsca noclegowego i liczyliśmy na przespanie się na podłodze w schronisku, i wyjechaliśmy o 3 w nocy na Południe. Jakoś tak mamy, że zawsze nam się dłużej schodzi niż jest to planowane, i tak było też tym razem. Na szlak wyszliśmy dopiero po 11:00.

Było ciepło, za ciepło. Była odwilż. Po drzewach powoli skapywały kropelki topniejącego śniegu, a my grzaliśmy się w naszych ubraniach. Już więc na początku szlaku pozbyliśmy się zbędnych warstw i ruszyliśmy do góry. Plan był prosty. Zaczynamy w Karpaczu, wchodzimy żółtym szlakiem do schroniska Strzecha Akademicka, a następnie niebieskim szlakiem do Domu Śląskiego i stąd już na Śnieżkę. Wracamy do Domu Śląskiego i oddajemy się górskiemu klimatowi schroniska. Ale nie wszystko idzie zawsze tak, jak  to sobie planujemy.

Żółty szlak jest prościutki. Wchodziły nim rodziny z dzieciakami. Odrobinę monotonnie pnie się do góry przez 1,5h, ale dookoła najpierw rosną piękne drzewa iglaste, a następnie wychodzi się na otwartą przestrzeń wiatrołomów. Pomimo braku widoków, dzięki ośnieżonym drzewom było pięknie. Odznaczały się intensywną zielenią na tle wszechogarniającej bieli. A chyba każdy wie, jak bardzo człowiek jest złakniony wyrazistej zieleni po jesieni i zimie.

Karkonosze

Karkonosze

Karkonosze

Dotarliśmy do Strzechy Akademickiej, jednego z fajniejszych schronisk, jakie odwiedziliśmy. Tu szybka herbata i w dalszą drogę. Pobliskie schronisko Samotnia odpuściliśmy, aby szybciej dostać się na górę. Ruszyliśmy w kierunku Domu Śląskiego niebieskim szlakiem. W gęstej mgle, plusowej temperaturze i osiadającej na wszystkim wodzie, nie była to najprzyjemniejsza wędrówka. Teren jest praktycznie płaski, a przejście go trwa około godziny. Po godzinie z gęstej mgły zaczęła przebijać się nam żółta bryła schroniska. Wiało tu niemiłosiernie. W dodatku w środku dowiedzieliśmy się, że nie ma najmniejszych szans na dostanie nawet kawałka podłogi. Musieliśmy wracać do Strzechy Akademickiej. Trudno… ten problem zostawiliśmy na później, póki co mieliśmy inny cel.

Karkonosze schronisko Śnieżka Dom Śląski

W mgle wyszliśmy w kierunku szczytu. Nawet przez chwilę nie ujrzeliśmy naszego celu. Do tego wszystkiego wiało okropnie. Jedyny plus był taki, że temperatura spadła poniżej zera i w końcu nie byliśmy tak bardzo mokrzy. Teren wnosił się tu znacznie stromiej w górę, więc szybko zdobywaliśmy wysokość i zbliżaliśmy się do szczytu. Humory nas nie opuszczały, czuliśmy, że żyjemy!

W końcu dotarliśmy do upragnionego szczytu, który wyłonił nam się dopiero jakieś 30 metrów przed dotarciem. Przez dużą mgłę zobaczyliśmy charakterystyczny budynek stacji meteorologicznej. Było tu znacznie przyjemniej niż po drodze. Wiatr był słabszy, a temperatura była przyjemnie lekko minusowa. Spędziliśmy tu jakieś pół godziny, dostaliśmy się przez tunel do przybudówki budynku, zrobiliśmy kilka zdjęć, obeszliśmy zasypane obserwatorium i budynek czeskiej poczty i ruszyliśmy w dół.

Wiatr dał nam się tu mocno we znaki. Miejscami miałam problem, żeby iść prosto, notorycznie zwiewało mnie na bok. Zejście jednak minęło bardzo szybko i wróciliśmy na szlak do Strzechy Akademickiej. W razie braku miejsc noclegowych planowaliśmy iść dalej do Samotni. Po zmroku dotarliśmy na miejsce. Na szczęście lub nieszczęście okazało się, że miejsca są. W dodatku dostaliśmy swój czteroosobowy pokój. Luksus!

Czemu więc było to w pewnym sensie nieszczęście? Bo nie nocowaliśmy w Samotni! Tak wyjątkowego schroniska jak to, nie widziałam nigdy. Maleńkie, położone w kotle polodowcowym Małego Stawu, robi niesamowite wrażenie. Samotnia to dla niego idealna nazwa! Z jednej strony staw otaczają pionowe ściany, jakich w Karkonoszach się nie spodziewałam. Z drugiej piętrzą się pokryte drzewami stoki. Trzeba przyznać, że to idealne schronisko na okładkę broszury reklamowej najpiękniejszych schronisk na świecie. Nie ściemiam! Oj wrócę tu na pewno, aby przenocować w tym niesamowitym miejscu, w którym klimat tworzy nie tylko otoczenie, ale i wnętrze. Coś cudownego!

Karkonosze schronisko Samotnia

Karkonosze Samotnia

No i czas wracać… po raz kolejny szczęśliwi zeszliśmy z gór. Mimo, że to był tylko weekend, że nie wyspaliśmy się, zmokliśmy, nabiliśmy sobie kilka siniaków na krótkiej narciarskiej przygodzie, to nie żałujemy ani chwili tego weekendu. Było cudownie. A teraz, tak jak trzy lata temu po wyprawie w lutym w Tatry, powiem: wiosno, możesz już przyjść; nasyciłam się już zimą!